Geoblog.pl    azjatycki    Podróże    Tajlandia i Indonezja    One night in Bangkok
Zwiń mapę
2016
16
mar

One night in Bangkok

 
Tajlandia
Tajlandia, Bangkok
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 19742 km
 
Po fantastycznym czasie na Koh Kradan przyszedł niestety czas, aby pożegnać się z tą przepiękną wyspą. Ale jeszcze tam pewnie wrócimy :) Transfer na lotnisko w Krabi zakupiliśmy online bezpośrednio u przewoźnika, czyli firmy Tigerline Ferry. Na wyspie gotówki mieliśmy tak w sumie na styk (może z lekką górką), a że bankomatów brak, więc aby nie rujnować budżetu na pobyt, całość ogarnęliśmy przez internet. W dniu wyjazdu przeszliśmy się plażą pod Kradan Beach Resort, skąd zabrała nas łódka w okolice wyspy Koh Mook, gdzie na morzu przesiedliśmy się na większy prom, kursujący po Morzu Andamańskim. Ten zabrał nas na pobliską przystań, gdzie przesiedliśmy się do podstawionego busika, który zawiózł nas na lotnisko w Krabi. Tam mieliśmy chwilę stresu, gdy chcieliśmy wypłacić kasę z bankomatu, a ten połknął kartę i się zawiesił... Nie bardzo wiedzieliśmy co zrobić, więc poszedłem do położonego naprzeciwko punktu z kartami sim, aby doładować telefon i zadzwonić na numer telefonu podany na bankomacie. Przy okazji zagadałem obsługę o feralny bankomat i pojawiła się jednak iskierka nadziei. Powiedzieli nam, że jest zepsuty i żeby pare minut poczekać. Tak też zrobiliśmy i faktycznie wkrótce bankomat oddał kartę. Okazał się po prostu zmulony i operacje wykonywał z kilkuminutowym opóźnieniem. Cieszyliśmy się, że udało nam się uniknąć cięższej przeprawy z odzyskiwaniem/blokowaniem karty, niemniej mogliby nakleić jakąś kartkę na maszynę, skoro wiadomo że jest zepsuta... Kolejny bankomat bez problemu wypłacił już pieniądze i w spokoju mogliśmy polecieć Air Asią do Bangkoku.

Po wylądowaniu na lotnisku Dong Mueng wyszliśmy poszukać taksówki, która zabrała by nas na Kaosan Road, gdzie od wczoraj czekali już na nas Pendrak z Agatą (pendrakpol poza miastem na geoblogu) i gdzie umówiliśmy się na kolejne spotkanie po Koh Tao na kórym każdy rozjechał się w swoją stronę. Gdy doszliśmy do oficjalnego punktu z taksówkami, okazało się na pojazd czeka już conajmniej kilkadziesiąt osób (jak nie ponad setka) i wyglądało to na minimum godzinę czekania... Taka opcja nie wchodziła w grę, postanowiliśmy więc poszukać innego rozwiązania. Ruszyliśmy w stronę wyjazdu z lotniska i w zasadzie od razu udało nam się złapać taryfę, która akurat pusta wyjeżdżała z lotniska po odstawieniu pasażera. Do tego kierowca nie robił problemów z jazdą wg licznika, co wcale nie jest oczywiste. Z powodu korków jechaliśmy na miejsce ok. 1,5 godziny, ale cały kurs wyniósł nas jedyne 240 bht :)

Po dotarciu na Kaosan udaliśmy się na pobliską, spokojniejszą ulicę Rambuttri, gdzie zarezerwowany mieliśmy hotel Sawasdee House. Hotelik okazał się całkiem przyjemny, mimo że nasz pokój był na 4 piętrze, a windy brak ;) Po zostawieniu rzeczy w pokoju zeszliśmy na dół, gdzie po jakimś czasie zjawili się już nasi polscy przyjaciele :) Bardzo miło było się znowu zobaczyć na końcu świata :) Zaczęliśmy od kolacji i piwka w jednej z ulicznych knajpek, a potem pochodziliśmy trochę po okolicy i napiliśmy się piwka z 7eleven ;)

Mieliśmy m.in. okazję w końcu spróbować duriana, co planowałem w sumie od lat, ale jakoś nigdy nie było dobrej okazji. Jeden z najsłynniejszych owoców świata, słynący z zapachu sprawiającego, że praktycznie we wszystkich hotelach czy środkach transportu zakazane jest wnoszenie go pod groźbą kary :) Zmierzyliśmy się jednak z legendą i jego smak porównać można do mieszanki starej skarpety z cebulą i budyniem ;) Może jeszcze kiedyś go pokocham (jak wielu Azjatów), ale póki co zakładam że jeden raz wystarczy, zwłaszcza że potem troche mi się nim odbijało i nie było to wcale zbyt przyjemne ;)

Ulica Kaosan i jej okolice stanowią atrakcję samą w sobie, to co tam się wyprawia to istne szaleństwo ;] Choć bardziej żeby popatrzeć niż w tym uczestniczyć, ilość ludzi pijanych i z obłędem w oczach powala i dobrze się zgrywa z dudniącą zewsząd muzyką i milionem sprzedawców dziwnych rzeczy. Dużo bardziej podoba nam się na sąsiedniej Rambuttri, gdzie jest dużo spokojniej, a królują przede wszystkim punkty gastronomiczne (zarówno uliczne jak i restauracje), a nie kluby i stoiska z ciuchami jak na Kaosan.

Poszwędaliśmy się do 1:30 i nadszedł czas aby się pożegnać, gdyż na 5 rano mieliśmy zaplanowaną pobudkę aby zdążyć na lotnisko i wypadało się choć na chwilę położyć i umyć przed całodzienną podróżą ;) Niemniej super było się spotkać i cieszymy się, że się udało fajnie razem spędzić czas. Do tego wydłużyło nam to trochę wakacje, bo zanim się zgadaliśmy się, że Pendraki również będą w Bangkoku, pierwotnie planowaliśmy znaleźć hotel koło lotniska i po prostu pójść spać :) Mam nadzieję, że jeszcze się w Azji spotkamy :)

Pobudka była ciężka, bo pospaliśmy jakieś 2 godziny, ale co było robić :) Zebraliśmy się i bez problemu złapaliśmy uczciwą taksówkę na lotnisko. Tym razem wyszło 500 bathów, ale raz że Suvarnabhumi jest dalej niż DMK, a dwa że ze wględu na czas zdecydowaliśmy się na jazdę płatną autostradą, która kosztuje dodatkowe 75 bht do tego co pokazuje licznik. Niemniej podróż upłynęła miło, gdyż wesoło zagadywał nas starszy taksówkarz, który pochodził z Chin. Do Bangkoku sprowadził się do żony, również Chinki, mieszkającej w Tajlandii. Wypytywał nas o dzieci, wiek, opowiadał o sobie i swojej rodzinie i był pod dużym wrażeniem urody Mai ;) Z ciekawostek dowiedzieliśmy się jeszcze, że naprzeciwko ogromnego i nowoczesnego lotniska Suvarnabhumi (które ma dopiero 10 lat) już buduje się nowe, jeszcze większe, które będzie gotowe za kilka lat. Ruch lotniczy ich przerósł swym wolumenem. Zwłaszcza, że lotnisko Dong Mueng w tym roku obchodzi 100 lat swojego istnienia.

Na lotnisku spotkała nas dość osobliwa przygoda. Gdy czekaliśmy w kolejce do odprawy, zaobserwowaliśmy że do samotnego Włocha stojącego za nami podeszły dwie kobiety o arabskiej urodzie i zaczęły dłuższy czas mu coś tłumaczyć, a z podsłuchanej rozmowy wynikało, że gość zgodził się zaopiekować bagażem jednej z nich. Że niby ona ma ponad limit itd. i czy może wziąć od niej jedną torbę. Od razu przyszły nam na myśl różne scenariusze, bo przecież to wbrew wszelkim zasadom lotniskowym, nie wspominając już nawet o zdrowym rozsądku! W torbie znajdować się mogły narkotyki, bomba lub cokolwiek, jak można wziąć od kogoś obcego na lotnisku jakiś bagaż nie mając pojęcia co jest w środku, to jest jawne proszenie o kłopoty! Nie wytrzymaliśmy i spytaliśmy gościa czy zna te kobiety i wie co to za torba i o co w ogóle chodzi. Oczywiście nie znał ich, nie wiedział co jest w torbie i w bezmyślny sposób zgodził się pomóc dojść z torbą do stanowiska odprawy, gdzie kobieta miała ją niby przejąć. Całość wyglądała absurdalnie, bo gościu przemieszczał się w kolejce z tą torbą, kobieta natomiast z wózkiem z walizkami przemieszczała się w kolejce kilka osób dalej. My natomiast nerwowo cały czas przebywaliśmy koło torby, czekając aż wybuchnie ;p Kulminacja nastąpiła gdy nagle obok kolejki ustawiła się grupa Arabów w tradycyjnych strojach, rozwinęli jakiś duży baner po arabsku i zaczęli sobie robić z nim zdjęcia :) Po chwili nadeszła jednak nasza kolej odprawy, Maja nie omieszkała poinformować panią przy stanowisku o całej sytuacji.z prośbą, aby to sprawdzić :) Pani nie wyglądała na specjalnie przejętą sugerując, że pewnie chodzi o nadbagaż, ale poczyniła jakieś działania i komuś coś powiedziała. Co było dalej nie wiemy bo poszliśmy w stronę bramek, ale później zarówno Włocha jak i panie Arabki widzieliśmy przy wylocie, więc chyba jednak nasze obawy były płonne ;) Cała sytuacja dość absurdalna, ale zachowanie Włocha totalnie bezmyślne i potencjalnie niebezpiecznie, zwłaszcza dla niego...
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (3)
DODAJ KOMENTARZ
Miko/Gosia/Greg/Przemek
Miko/Gosia/Greg/Przemek - 2016-03-29 16:04
To nastepnym razem dopiszczie sobie i nas do listy osob z ktorymi nalezy sie spotkac urlopowo :)
 
Michał
Michał - 2016-03-29 16:07
Z chęcią :) A byliście też wtedy w Bangkoku?
 
Miko/Gosia/Greg/Przemek
Miko/Gosia/Greg/Przemek - 2016-03-29 16:34
pozniej, ale nie koniecznie BKK moze byc inne miejsce :)
 
 
zwiedzili 4.5% świata (9 państw)
Zasoby: 79 wpisów79 77 komentarzy77 578 zdjęć578 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
16.02.2016 - 17.03.2016
 
 
08.02.2015 - 10.03.2015
 
 
27.02.2014 - 20.03.2014