Po powrocie na Banda Neirę zakwaterowaliśmy się tym razem w hotelu Laguna i był to świetny wybór. Cena nieznacznie wyższa niż w Delfice, natomiast jakość nieporównywalnie lepsza. Jako, że tego dnia odlatywał samolocik do Ambon, postanowiliśmy spróbować się na niego załapać, żeby uniknąć kilku godzin na statku następnego dnia. Szanse były nikłe, gdyż widzieliśmy, że miejsc nie ma, ale postanowiliśmy spróbować, może ktoś odwołał lot. Samolot lata 2 razy w tygodniu (jak jest pogoda) i zabiera na pokład 8 osób, więc o bilety naprawdę nie jest łatwo i trzeba je rezerwować (czyli wpisać się do zeszytu na lotnisku gdy jest czasami otwarte) ze sporym wyprzedzeniem. Popędziliśmy na taksówkach motorowych na lotnisko, ale zgodnie z oczekiwaniami okazało się, że miejsc oczywiście nie ma.
Wróciliśmy więc do hotelu, a ja postanowiłem skorzystać z jeszcze jednego dnia na wyspach i wybrałem się znów z moim zaprzyjaźnionym rybakiem na wycieczkę snorkelingową po okolicy. Po raz kolejny byłem pod wrażeniem urody wysp oraz życia podwodnego, zwłaszcza że miałem okazję sporo popływać z rekinem patrolującym teren wokół mini wysepki :)
Następnego dnia rano zebraliśmy się i udaliśmy na pokład speed boata, który dwa razy w tygodniu kursuje na trasie z Ambon (a dokładniej Tulehu). Statek płynie ok. 5-6 godzin i kosztuje 400k IDR. W porcie mieliśmy okazję obserwować znów powitanie dla wycieczki statku rejsowego, czyli tańce lokalne, muzyka, komitet oficjeli i stragany z pamiątkami ;]
Podsumowując Wyspy Banda, jest to naprawdę piękne, autentyczne i wyjątkowe miejsce. Na nasz pobyt tutaj mocno wpłynęły problemy ze zdrowiem, ale mimo to duże wrażenie zrobiły na nas uroki wysp i ich niezwykły klimat. Warto tu przyjechać i nie wykluczamy, że jeszcze kiedyś tu wrócimy :)