Gdy już oboje poczuliśmy się dobrze, postanowiliśmy wybrać się na jedną z wysp archipelagu Pulau Ai. Pływa tam codziennie publiczna łódka, kosztuje 30k IDR od osoby (ok. 10 zł) i płynie ok. godzinę. Na miejscu zatrzymaliśmy się w położonym przy przystani pensjonaciku Greenpeace. Podobnie jak na Hatta nie ma tu knajp, więc wszystkie noclegowie oferują wyżywienie w cenie. Greenpeace za bardzo prosty pokój z łazienką (również bardzo podstawową), za to z przepięknym widokiem na morze i wulkan, liczy sobie 200k IDR, czyli ok. 60 zł (3 posiłki dla 2 osób w cenie) Na wyspie znajduje się też ośrodek w całkiem dobrym (jak na Banda oczywiście) standardzie, przy zacisznej plaży, ale niestety mieli komplet. Nazywa się CDS Bungalows i kosztuje 500k IDR. Ogólnie jednak warunki turystyczne na wyspie są baaaardzo spartańskie i trzeba mieć to na uwadze.
Wprost z plaży dostępna jest natomiast niesamowicie piękna i bogata rafa, absolutnie powala swym bogactwem i pełnią życia i w moment zapomniałem o niedogodnościach wyspy :) Ogromne ławice ryb małych i dużych i zdrowy koral ciągnący się bez końca. A wśród nich również titan trigerfish, ryba znana z tego że potrafi być agresywna i atakować ludzi wkraczających na jej terytorium. Widziałem już w swoim życiu całą masę tych ryb i nigdy nie czułem się przez nią specjalnie zagrożony, aż do tego dnia :) Trafił mi się już na starcie wyjątkowo złośliwy okaz, który postanowił siłą przegonić mnie ze swojego rewiru. Szarża nastąpiła szybka i zdecydowana, ale że byłem czujny zdążyłem się ustawić obronnie płetwami do niej ;) Moje kopanie nie dało jednak za wiele, bo ryba i tak mnie dziabnęła, a do tego w decydującym momencie spadła mi płetwa i zaczęła opadać na dno. Zrobiło się nerwowo bo wiedziałem, że małpiszon zaraz powtórzy swój atak, a jednocześnie nie chciałem stracić płetwy z zasady, do tego ciężko bez niej się bronić i uciekać. Udało mi się ją jednak szybko wyłowić i ewakuować z rewiru zanim nastąpił ponowny atak, emocji jednak nie brakowało ;) Samo dziabnięcie nie było ani bolesne, ani specjalnie widoczne, zrobiło mi się kilka kropek od jej szczęki na nodze. Ryba na szczęście nie była zbyt duża, choć widywałem już całkiem spore okazy i gdy taki dziabnie to pewnie może boleć ;) Podczas dalszego pływania byłem już czujny i gdy widziałem trigerfisha z daleka, to przezornie opływałem go już szerokim łukiem ;)
Wieczorem wybraliśmy się jeszcze na spacer po wiosce i plaży. Sama wyspa jest naprawdę piękna i klimatyczna i przypominała nam swym charakterem Andamany. Następnego dnia wróciliśmy na Banda Neirę, gdyż mieliśmy w planie załapać się na prom do Ambon kolejnego dnia.