Lot z Dohy upłynął bardzo szybko bo prawie w całości go przespaliśmy. Samolot był tym razem całkiem wypasiony, ale byliśmy zbyt zmęczeni żeby korzystać z jego uroków. Gdy w końcu dotarliśmy do Bangkoku, ruszyliśmy oczywiście w dalszą podróż ;] Bezpłatnym shuttle busem przedostaliśmy się na drugie lotnisko (DMK), po drodze podziwiając ogromne miasto. Wylot do Polski mamy również z Bangkoku, więc może ostatniego dnia trochę bardziej zgłębimy jego uroki. Na lotnisku DMK zaliczyliśmy pierwszy tajski posiłek i wrażenia zdecydowanie pozytywne :) Następnie znów godzina w samolocie i w końcu lądujemy w Trangu!