Na koniec naszego wyjazdu ponownie zawitaliśmy do Bangkoku, tym razem jednak udaliśmy się do miasta na nocleg. Czasu mamy tu niewiele, przylecieliśmy późnym popołudniem, postanowiliśmy zatem zakwaterować się na jednej z najsłynniejszych ulic świata (przynajmniej turystycznego), Khao San Road. Taxi z lotniska DMK jechała prawie godzinę, kosztowała jednak tylko 220 bht za taką trasę. Jako że to nasza ostatnia noc i do tego dzień kobiet ;] to wybór padł na całkiem elegancki hotelik Dang Derm z fajnym basenem na dachu. No i położony w centrum Khao San, a więc w środku wydarzeń.
Wieczorem pochodziliśmy po Khao San Road, przeszliśmy się też po pobliskiej Rambuttri. No i trzeba przyznać, że dzieje się tutaj. Istne szaleństwo, choć na jedną noc całkiem ciekawe ;] Masa hoteli, knajp, głośnych klubów, barów, sklepów, straganów z jedzeniem, straganów z mydłem i powidłem, handlarzy itd. A przez to wszystko płynie wielka rzeka turystów ;]
Niewątpliwą zaletą okolicy są ogromne możliwości jeżeli chodzi o kulinaria. Zarówno stragany jak i knajpki oferują pyszne jedzenie w śmiesznych cenach, conajmniej o połowę niższych niż na wyspach. Dobrze więc że tu kończymy, a nie zaczynamy, bo porównanie by bolało ;] Można zjeść pat thaie, zupy,makarony, ryże, desery, owoce, szejki, sushi, a nawet smażonego skorpiona czy kralucha ;]