Pomału dobiega końca nasz pobyt na wyspie Fulidhoo, już jutro niestety ją opuszczamy. Na szczęście podróż się jeszcze nie kończy, gdyż mamy jeszcze niecałe 3 dni (2 noclegi) na wyspie Maafushi, a potem jeden dzień w Male. Ostatnie dni na Fulidhoo upływają nam na totalnym relaksie, częstych kąpielach w morzu, spacerach po wyspie i lenistwie.
Rytm dnia wyznaczają posiłki serwowane przez na pensjonat. Na śniadanie dostajemy pieczone płaskie chlebki, tradycyjną lokalną pastę z kokosa, tuńczyka, cebuli i chilli, do tego owoce i napoje. Mamy też do wyboru tradycyjne śniadanie kontynentalne, ale to malediwskie nam bardzo smakuje, więc codziennie się na nie decydujemy. Na obiad zazwyczaj jest ryż lub makaron w jakiejś postaci, curry rybne lub warzywne lub podobne danie, filety z ryby smażone w kawałkach, warzywa i owoce. Na kolację natomiast ryby grillowane w całości (różne, w zależności od tego co złowią danego dnia), znów jakiś makaron lub ryż, warzywa i owoce. Cechą wspólną wszystkich posiłków są świeże ryby, ilości nie do przejedzenia i widok na morze z werandy naszego pokoju ;) Przedwczoraj w ramach atrakcji i naszego długiego pobytu zaserwowano nam uroczystą kolację na plaży. Był stolik na piasku na najładniejszej części plaży, dużo świeczek wokół, grill i potrawy z niego i manta z piasku, którą jeden z lokalesów ulepił specjalnie na tę okazję ;)