W dniu dzisiejszym wybraliśmy się na wycieczkę na jedną z okolicznych bezludnych wysepek, potocznie zwaną Picnic Island. Wysepka ta ma ok. 100 metrów długości i 20 metrów szerokości, znajduje się na niej trochę drzew, zadaszenie ala chatka grillowa do piknikowania oraz różnego rodzaju hamaki, leżanki i leżaki. Biały i sypki niczym mąka piaseczek oblany jest płytką i krystalicznie czystą wodą, a wyspa otoczona jest wspaniałą rafą koralową. Jest to bezludna wysepka, więc nie ma tu problemu, aby plażować po europejsku, czyli w bikini itd. Ale że słońce na Malediwach jest naprawdę ostre, więc tak czy siak przez zdecydowanie większą część dnia zakrywaliśmy się od stóp do głów.
Oprócz relaksowania się w hamaku i kąpania w morzu, można tam oczywiście również podziwiać niezwykle bogaty podwodny świat. I tak właśnie robiłem, kilka godzin spędzając na snorkelingu, opływając rafę w zasadzie dookoła całej wyspy. A było co podziwiać, gdyż pośród bogatej i barwnej rafy koralowej pływały tysiące ryb, każdego koloru i kształtu. Od schowanych w ukwiale błazenków, poprzez barwne ryby rafowe, na rożnego rodzaju rybach „jadalnych” kończąc, jak np. trewal błękitnopłetwy, barakuda czy grouper. Wisienką na torcie były żółwie, które szybowały nad rafą i cierpliwie znosiły moje natrętne fotografie ;)
W połowie dnia obsługa łodzi zaserwowała nam na plaży pyszny obiad, w postaci świeżej, grillowanej ryby (jedna z najsmaczniejszych jakie jadłem w życiu, zaraz po rybie z indonezyjskiej spelunki w Maumere), warzyw, makaronu i owoców.
Oprócz snorkelingu czas mijał na kąpieli w morzu, bujaniu się w hamaku i ogólnie chilloucie, więc wycieczkę uznajemy za zdecydowanie udaną i rozważamy powtórkę.